Schronisko PTTK na Hali Krupowej w Beskidzie Żywieckim

Nie aprobuję przedstawionego poniżej sposobu uprawiania turystyki górskiej i nie zachęcam do korzystania z opisanej drogi, lecz tekst ten zgodziłem się opublikować w imię swobody wypowiedzi.

Kuba Terakowski - autor strony


Poniższy artykuł, autorstwa Katarzyny Mlekodaj, pochodzi z czasopisma "Nasze Strony"


KORYTEM POTOKU GŁĘBOKIEGO NA HALĘ KRUPOWĄ

      Dzisiejszym naszym celem będzie Hala Krupowa w Beskidzie Makowskim. Prowadzi tam wiele szlaków turystycznych, my jednak wyjdziemy bardzo nietypową i nieuczęszczaną trasą. Będziemy szli korytem Potoku Głębokiego, bez szlaku i w stosunkowo trudnych warunkach.
       Aby rozpocząć naszą wędrówkę trzeba dojechać do Skawicy niedaleko Zawoi, tam skręcić w stronę Suchej Górnej w (lewo jadąc od Białki), gdzie do rzeki, Skawicy Sołtysiej wpada Potok Głęboki. Jest to miejsce, w którym rozpoczniemy marsz. Początkowo potok płynie wzdłuż drogi, jednak gdy miniemy ostatnie zabudowania wejdziemy już w las, który będzie gęstniał coraz bardziej. I właśnie wśród tej zieleni szumi sobie krystalicznie czysta i zimna woda Potoku Głębokiego. Czym dalej będziemy się posuwać (całość tej trasy wynosi ok. 4 km), tym bardziej będzie stromo. Przez całą drogę towarzyszyć nam będą niezapomniane widoki. Wielkie omszałe kamienie leżą opłukiwane przez wodę obok zwalonych potężnych drzew. Gdzieniegdzie wystają stare śliskie korzenie i gałęzie. Brzegiem łopiany, chcąc złapać chociaż trochę światła słonecznego, rosną takie duże, że sięgają człowiekowi do pasa (pod ich liściem spokojnie można schronić się przed deszczem). O wiele łatwiej jest się wspinać po kamieniach, pokonywać wodospady, głębokie sadzawki i powalone pnie niż iść brzegiem gdzie roślinność znacznie utrudnia poruszanie. Woda jest tak czysta, że łatwo jest się nabrać. Wydaje się, że sadzawka jest płytka, ponieważ świetnie widać kamienie na dnie oraz czasami małe pstrągi, a tymczasem, gdy chce się przez nią przejść wpada się po uda do wody. Kamienie są bardzo śliskie, na dodatek jest tak stromo, że poruszone raz spadają bezwładnie jeszcze paręnaście metrów. Miedzy innymi właśnie dlatego trzeba uważać gdzie się stąpa, aby nie spuścić towarzyszowi lawiny kamieni na głowę. W wyższych partiach potok płynie w głębokim wąwozie, częściowo wyżłobionym w ziemi, a częściowo prowadzącym przez skały. Po tych wysokich na 3, 4 metry ścianach skalnych spływają liczne, przepiękne wodospady (należy również uważać bo po ulewach przybierają duże rozmiary). Miejscami droga jest tak stroma, że bez pomocy rąk nie da się przejść dalej. Niektóre wodospady, które trzeba pokonać są na litej skale tak, że bez pomocy drugiej osoby przejście i kontynuacja wycieczki byłaby trudna. Po jakiś dwóch, trzech godzinach (w zależności od kondycji i tempa przejścia) dojdziemy do miejsca, w którym potok przecina szlak zielony (z Zawoi) na Halę Krupową. W tym miejscu najlepiej przebrać buty i ubranie (raczej na pewno będzie wszystko mokre), skręcić w lewo i przejść dwa, trzy kilometry dzielące nas od schroniska (ok. 30 minut marszu).
      Po takiej wędrówce naprawdę przyjemnie jest sobie usiąść w zaciszu świetlicy na Hali Krupowej i odpocząć przy herbatce i najlepszych na świecie naleśnikach z jagodami kierowniczki - Pani Marysi Ogrodowicz.
      Historia schroniska sięga aż do czasów międzywojennych. Pierwsze prace rozpoczęły się w 1935, po roku schronisko było już w pełni wyposażone i gotowe na przyjęcie turystów. Niestety zawierucha wojenna nie ominęła budynku, schronisko, podobnie jak i wiele innych, zostało spalone przez Niemców. Miłośnicy gór i działacze PTTK w Krakowie nie dali jednak za wygraną. W roku 1955, pomiędzy Okrąglicą a Policą, stanęło nowe schronisko. Na pamiątkę tego wydarzenia co roku odbywa się tam Zlot Turystów Górskich, będący jednocześnie zakończeniem sezonu turystycznego. Zlot uświetnia msza w kaplicy Matki Boskiej Opiekunki Turystów na Okrąglicy.
      Dotychczas, na Hali Krupowej mieszkało i gospodarzyło aż dwunastu kierowników, obecnym, trzynastym jest Eugeniusz Ogrodowicz. Dzięki niemu przeprowadzone zostały liczne remonty, ostatnio nawet doprowadzono do schroniska prąd (żaden turysta już nie usłyszy po godzinie 20 terkotu agregatu). Kierownik dba aby szlaki były zawsze dostępne, w zimie trasa jest codziennie ubijana skuterem. W schronisku organizowane są liczne spotkania z ciekawymi ludźmi jak np. z Kasią i Markiem Tomalikami, którzy prezentowali przeźrocza z Australii. Prowadzona jest również księga rekordów - śmieje się kierownik - w której można przeczytać jaka była najniższa temperatura (- 24oC), ile lat miał najstarszy turysta (86), jakie było największe zamówienia (500 bigosów) i wiele innych zaskakujących rekordów - dodaje. Schronisko posiada również bardzo bogatą i profesjonalnie prowadzoną stronę internetową, na której można znaleźć wiele przydatnych informacji na temat pogody, cen noclegów, położenia schroniska itp. Atrakcją jest również otwarty w 1999 roku Szlak Papieski (Skawica - Hala Krupowa - Polica - Przełęcz Krowiarki). Wybrano właśnie tę trasę, gdyż tędy wiodła jedna z ostatnich wycieczek kardynała Karola Wojtyły - mówi Eugeniusz Ogrodowicz - kilka tygodni po tym przejściu został wybrany na Papieża - dodaje.
      Niedaleko (20 min. drogi) od schroniska, na Okrąglicy (szczyt jest bardzo dobrze widoczny ponieważ od niedawna stoi tam wysoki przekaźnik ERY GSM), znajduje się kapliczka Matki Bożej Opiekunki Turystów. Jest to stylowy drewniany szałas postawiony tu w 1989 roku, kapliczka została zaprojektowana przez Jacka Jemielitę, a poświęcona przez biskupa Jana Szkodonia - opowiada kierownik Eugeniusz Ogrodowicz. Msza jest tu odprawiana zawsze w pierwszą niedzielę października podczas Zlotu Turystów - dodaje. Powyżej schroniska rozciąga się niebywałych rozmiarów polana, zwana Złotą Grapą, rozciąga się z niej niebywały widok na Kotlinę Orawsko Nowotarską, Tatry, Pasmo Koskowej Góry i Maków Podhalański. Jest to też jedno z ulubionych miejsc dla turystów z namiotami, oraz dla tych, którzy lubią oglądać sierpniowe spadające gwiazdy.
      Zejście z Hali Krupowej proponuję tak zwaną Psią Dolinką, jest to swego rodzaju trakt poprowadzony wzdłuż linii telefonicznej założonej podczas wojny. Idąc wzdłuż tej linii dojdziemy (po ok. 20 - 30 min) na dno Psiej Dolinki - doliny, którą płynie uroczy potok Zakulawka. Stąd już tylko kilkanaście minut dzieli nas od Sidziny Wielkiej Polany.

Katarzyna Mlekodaj, Nasze Strony


Powrót na stronę główną